Monety z oblężenia Zamościa w 1813 r.
data publikacji: 7 Sierpnia 2006
autor: dr Witold Garbaczewski
Klęska Napoleona pod Moskwą zapoczątkowała wyczerpujący odwrót francuskiej Wielkiej Armii, za którą posuwały się wojska rosyjskie. Już na początku 1813 r. pierwsze oddziały konnicy rosyjskiej przeszły linię Bugu, kierując się ku Wiśle. Na ich drodze stanęła wówczas twierdza Zamość, silnie ufortyfikowana i broniona przez czterotysięczną załogę polską pod dowództwem generała Maurycego Haukego. Nagłe zdobycie twierdzy, nawet blisko trzykrotnie silniejszymi siłami, wydawało się mało prawdopodobne, dlatego też Rosjanie zdecydowali się na oblężenie.
Rozpoczęte w lutym, jeszcze w czerwcu nie przyniosło żadnej ze stron zdecydowanej przewagi. Jednak sytuacja w oblężonej twierdzy stawała się coraz bardziej niepokojąca. Zaczęły wyczerpywać się zapasy amunicji, żywności i paszy, brakowało pieniędzy na wynagrodzenie dla żołnierzy, którzy i tak przez kilka miesięcy nie pobierali należnego żołdu. W tej sytuacji generał Hauke powziął na początku września zamiar wybicia pieniędzy na własną rękę.
Fot. 2 złote, twierdza Zamość, 1813 r., srebro, średnica 28,6 mm; zbiory Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.
Jako surowiec posłużyły miedziane monety austriackie, złożone w kasie magistratu miejskiego, oraz srebra z franciszkańskiej Kolegiaty Zamojskiej (sam zakon był już wówczas skasowany). Proces bicia przeprowadzono na specjalnie skonstruowanym do tego celu kafarze, obsługiwanym przez jeńców rosyjskich. Monet miedzianych nie przetapiano tak jak srebrnych, a jedynie spiłowywano pilnikiem napisy i motywy austriackie, odbijając na ich miejscu polskie. Produkcję miedzianych 6-groszówek zakończono 15 listopada, srebrnych 2-złotówek natomiast tydzień później, w przeddzień poddania twierdzy. Zdążono wypłacić jeszcze nimi pięciodniowy żołd. Zanim do Zamościa wkroczyli Rosjanie (25 listopada rano), na rozkaz Haukego zniszczono maszyny mennicze.
Fot. 6 groszy, twierdza Zamość, 1813 r., miedź, średnica 33,0 mm ; zbiory Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.
Rosjanom oczywiście nie spodobał się pomysł samowolnego wybijania monet przez załogę polską. W ich oczach był to pieniądz fałszywy, dlatego też zaraz przeprowadzili skrupulatne śledztwo, stwierdzające doszczętne zniszczenie maszyn menniczych. Same monety Rosjanie wykupili i przetopili, pewna część jednak rozeszła się po kraju, stanowiąc cenną i poszukiwaną pamiątkę patriotyczną.